czwartek, 30 kwietnia 2009

I love you…Nor do I

Wiedziałem, że przyjdzie kiedyś taki dzień, kiedy będę musiał ukoić własne sumienie i przyznać się do Moich grzechów. Do tej całej przemilczanej prawdy. Ukrócić plotki i domysły. Przyznać się, spróbować wyjaśnić, a zarazem zrozumieć i przede wszystkim…zapomnieć. Zabawne, zważywszy na fakt, że nie wierzę w instytucję spowiedzi. (Cut that shit out and get to the point! – Hank). Masz rację…przed nami dużo pisania, a noc już nie młoda. Zacznijmy więc od początku…

Poznałem Ją 10 czerwca 2005 roku. Impreza jakich wiele było w tamtym czasie. Ta akurat miała miejsce w domu Mojego kumpla Kamila. Z tego powodu pojawiło się na niej sporo osób, których nie znałem. Między innymi Ona. Znałem Ją z widzenia, chodziliśmy w końcu do tej samej szkoły. Ale jakoś nigdy wcześniej nie zamieniłem z Nią ,ani jednego słowa, wyjąwszy składanie świątecznych życzeń. Moje myśli zaprzątała wtedy inna dziewczyna…Annamaria było Jej na imię (Ta jedyna, która Ci się wymknęła, co? – Hank). W każdym razie na tej imprezie byłem bardziej skupiony na alkoholu i nagrywaniu całej zabawy na kamerze, niż na otaczających Mnie ludziach. Nie pamiętam czy to Ja pierwszy rozpocząłem rozmowę czy może inicjatywa leżała po Jej stronie. Kilka standardowych pytań, gadka-szmatka i parę piosenek razem przetańczonych. W pewnym momencie powiedziała, że musi wracać do domu. Zdziwiłem się bardzo, bo było ledwie parę minut po północy. No cóż…zaoferowałem się, że Ją odprowadzę. Wyszliśmy z mieszkania i czekaliśmy na transport przed blokiem. Jako, że miło szumiało mi już w głowie, straciłem wszelkie zahamowania i zrobiłem krok w Jej stronę. Spróbowałem Ją pocałować. Pamiętałem o zasadzie, że mężczyzna skraca dystans o 90 % i czeka, aż dziewczyna pokona resztę drogi. Ku mojemu zdziwieniu nachyliła się i zaczęliśmy się całować. Było całkiem miło, to muszę przyznać. Bez żadnych fajerwerków, ale miło. Po chwili odsunęła Mnie, poprawiła sukienkę i powiedziała, że wystarczy. Poprosiła Mnie bym odsunął się od ulic, gdyż zaraz przyjedzie po Nią samochód. Zdziwiła Mnie ta cała maskarada, ale odszedłem parę kroków. Po paru minutach podjechał samochód, do, którego wsiadła. Kierowca, którym była Jej mama, przenikliwym wzrokiem zlustrował okolicę. Nie zauważywszy nikogo, odjechały. Grzecznie, trochę się zataczając ,wróciłem na miejsce imprezy. Nic ciekawego się już tego wieczoru nie wydarzyło.

Spotkałem Ją następnego dnia na szkolnym korytarzu. Zamieniliśmy jedynie parę słów. Nie zobaczyłem w Jej oczach iskierek, więc stwierdziłem, iż wydarzenia tamtej nocy były jedynie nic nieznaczącym incydentem. I tak myślałem, aż do czasu kolejnej imprezy. 17 czerwca w restauracji „Barcelonka” (Bardziej bym to nazwał speluną na świeżym powietrzu –Hank), Mój późniejszy przyjaciel Beny, organizował swoje imieniny albo urodziny. Jak zwykle usiadłem sobie między znajomymi i uzupełniałem niedobory alkoholu we krwi. Jako, że Beny chodził z Nią do tej samej klasy, również i Ona została zaproszona na tą imprezę. Miło była Ją zobaczyć, ale nie próbowałem nawiązać dłuższej konwersacji. Impreza podzieliła się na stoliki, przy których się piło oraz na taras, gdzie było miejsce do tańczenia. Po pewnej chwili zobaczyłem Ją opierającą się o balustradę i patrzącą się na Mnie. Zapytała się czy bym nie przyszedł na górę zatańczyć. W tym momencie zobaczyłem w Jej oczach to coś. To, że bardzo Jej zależy bym przyszedł i wziął Ją w ramiona. Tak też zrobiłem. Tańczyliśmy całą imprezę. Odprowadziłem Ją na przystanek. Trzymaliśmy się za ręce. Całowaliśmy się namiętnie na pożegnanie.

Od tamtego dnia byliśmy parą. Cały tydzień spędziliśmy razem. Przede wszystkim na rozmowie. Na wzajemnym poznawaniu się. Dzieleniu się myślami, marzeniami i wymianie poglądów. Oficjalnie, jako para pokazaliśmy się społeczności I Liceum im. J. Słowackiego na ognisku 24 czerwca, z okazji zakończenia roku. Było to właściwie ognisko zorganizowane przez Jej klasę. Ja byłem jedynie na doczepkę. Siedzieliśmy razem przytuleni przy ognisko. Tańczyliśmy do muzyki puszczanej z boombox’a. Wybraliśmy nawet „Naszą” piosenkę; Paolo Conte „Sparring Partner”. Bardzo znaczącą dla przyszłości Naszego związku, biorąc pod uwagę film, z którego pochodzi („5x2” dla niewtajemniczonych – David Aames). Kiedy impreza tak jak i ognisko jej towarzyszące dogasło, zaszyliśmy się w namiocie. Spędziliśmy te parę godzin nad ranem, wtuleni w swoje ramiona, całując się jakby jutro miało nigdy nie nadejść. Każdy kolejny dzień próbowaliśmy spędzać razem. Wydawało mi się wtedy, że się zakochałem. Dziś już wiem, że tak nie było. Przynajmniej zgodnie z Moją teorią. Nie można kochać mniej lub bardziej. Po prostu się Kocha. I to uczucie nigdy nie przemija. Nawet, jeśli tej drugiej osoby już nie ma. Kocha się do końca. Bo jeśli w pewnym momencie przestaje się czuć to, co się czuło, oznacza to...że było to jedynie zauroczenie. Silne, porywające i oszałamiające, ale tylko zauroczenie.

Wakacyjne plany, ułożone na wiele dni przed poznaniem się, sprawiły, że zostaliśmy rozłączenie praktycznie na całe wakacje. Ona na początku lipca wyjechała ,gdzieś na wakacje z rodzicami. Na parę dni przed Jej powrotem miałem zaplanowany wyjazd ze znajomymi do Bułgarii. A kiedy to Ja miałem wracać ze Złotych Piasków, Ona wylatywała do Londynu na kurs języka angielskiego. Zgodnie z kalendarzem najbliższe spotkanie mogłoby się odbyć 29 sierpnia. Ostatnie dni przed Jej pierwszy wyjazdem spędziliśmy na spacerach i szczerych rozmowach. Już wtedy, mimo tego, że była przy moim boku, zaczynałem tęsknić. W ostatni dzień podarowałem Jej swój pierścionek, który dostałem od Mojego Ojca. Ona dała mi swoją poduszkę, która pachniała Jej perfumami. Obiecaliśmy sobie, że jak tylko będziemy mogli, zobaczymy się pod koniec wakacji. Rozstanie przeżyłem bardziej niż przypuszczałem. Jedyną iskierką nadziei był wyjazd do Bułgarii, na który czekałem od miesięcy. Jeszcze przed tym jak Ją poznałem, liczyłem, że na tym wyjeździe poznam jakąś miłą dziewczynę. Przeżyje wakacyjny romans…a może nawet coś więcej. Życie bywa bardzo zabawne, a zarazem okrutne.

Wyjazd do Bułgarii był w ramach biura podróży, ale jako niepełnoletni mieliśmy znajdować się pod nadzorem opiekunów. Wyjechaliśmy, więc z Przemyśla do Krakowa, gdzie miała odbyć się zbiórka. Nasza paczka liczyła sporą ilość osób: Ja, Cinek, Beny, Grzyb, Uzi, Sum, Janek, Aga, Ula oraz Ania. Spędziliśmy gdzieś u kogoś noc i nad ranem zapakowaliśmy się do autobusu, który stał na parkingu pod Wawelem. Specjalnie przed wyjazdem kupiłem sobie biały kowbojski kapelusz i klapki w czerwone róże. Chciałem wyróżniać się z tłumu, co mi się udało. Od razu zwróciłem uwagę dziewczyn z Krakowa, choć wstyd mi się przyznać, Ja zauważyłem je dopiero po przyjeździe na miejsce. Podróż mocno wydłużyła się z powodu kolejek na granicach. Jechaliśmy, jeśli Mnie pamięć nie myli dobre 40 godziny. Jak wiadomo w autobusie ciężko spać, szczególnie, jeśli wokół sami znajomi. Na postojach poznaliśmy jednego z Naszych opiekunów, Hudiniego. Jak się później okazało nie był on do końca naszym opiekunem, a jedynie facetem Naszej opiekunki, która rezydowała na miejscu. Wspaniały facet, od samego początku go polubiłem. Był źródłem przydatnych informacji. To od niego dowiedzieliśmy się by niczego nie jeść w motelu, w którym mieliśmy mieszkać, gdyż parę dni temu wygrzebano z jednego z gołąbków glizdę. Zapowiadał się całkiem przyjemny wypoczynek. Również dzięki Jego radzie zaopatrzyliśmy się w alkohol na bezcłowej. W życiu nie widziałem tak taniego alkoholu. Do dziś żałuję, że nie zrobiliśmy większych zakupów. Mimo, że kupiliśmy parę butelek Jack’a Daniels’a (W przeliczeniu 40 zł za 1 litr!!! -Hank), parę litrów Absolutu w różnych smakowych wariacjach i Sheridan’a. W końcu dojechaliśmy do Złotych Piasków i ulokowaliśmy się w pokojach. Przypadło mi w udziale mieszkanie w jedynym pokoju z Benym, Grzybem i właśnie z Hudinim.

Następnego dnia udaliśmy się na basen. A tam przeżyłem szok. Pierwszy raz zobaczyłem Ją! Opalała się nad brzegiem basenu. Kruczo czarne włosy. Ciemna karnacja, doprawiona mocną opalenizną. Miała piękne, pełen usta i głębie oczu, w, których człowiek mógł bez problemu zatonąć. Stałem jak wryty i podziwiałem Jej piękno z rozdziawioną gębą. Przyjechała razem z Nami i należała do ekipy dziewczyn z Krakowa. Nie mogłem przestać o Niej myśleć. Co chwila zerkałem w Jej stronę. I się modliłem, bym przypadkiem się Jej nie spodobał. Unikałem Jej przez cały czas. Bałem się. Ale jak to bywa, moi znajomi spróbowali nawiązać kontakt z dziewczynami i tym samym dołączyłem do zabawy w basenie. Chlapaliśmy się, skakaliśmy do wody i topiliśmy się nawzajem. Obok Nas siedziała grupa z Rosji. Starsi goście, z mordami, które nie jedną gorzałkę w życiu widziały. Jedne z nich, facet gruby jak dwie stodoły zaczął nieumiejętnie podrywać obiekty Mojej fascynacji. Bardzo szybko spławiła palanta. W żartach zapytała Mnie czy gdyby facet był bardziej nachalny, pomógłbym Jej. W tym momencie wiedziałem, że poległem. Zauważyła Mnie. Spodobałem się Jej. Nic Mnie już nie uratuje. Zapowietrzyłem się i odburknąłem coś pod nosem. Próbowałem dać Jej do zrozumienia, że nie jestem zainteresowany. Mimo, że każda cząsteczka Mojego ciała krzyczała – Nie rób tego! Chciałem być wierny. Chciałem pokazać, że naprawdę zależy mi na dziewczynie, z która postanowiłem się związać, a która jest teraz tyle kilometrów ode Mnie.

Kolejne dni mijały na wspólnych imprezach. W dzień siedzieliśmy na basenie lub na plaży, a wieczorami wychodziliśmy na miasto. Zawsze ten sam wspaniały klub Malibu. Wspominam te noce z wypiekami na twarzy, zapominając o pladze karaluchów, które okupowały ściany i sufity każdego pomieszczenia (Nieszczęśliwie dla Naszego wyjazdu, w Bułgarii miał miejsce strajk śmieciarzy i śmieci nie były wywożone od kilku miesięcy. Nic dziwnego, że wszędzie roiło się od karaluchów -David Aames). A po powrocie z miasta, piliśmy do umarłego w pokojach. Bywało tak, że dwa razy w ciągu dnia byłem napruty. Nad ranem trzymała Mnie jeszcze faza z poprzedniego wieczora, a w nocy znowu tankowaliśmy. Niezapomniane wakacje. Oprócz ostrego picia, umilaliśmy sobie czas, grą w karty. Kto przegrał miał do wybory pytanie albo rozkaz. Ja dostawałem przeważnie pytania. Dziewczyny z Krakowa, a przede wszystkim Ona, próbowały wybadać czy jestem z kimś związany czy może jestem sam. Opowiadałem zgodnie z prawdą i na każdym kroku opowiadałem jak bardzo za Nią tęsknię. Pokazywałem wszystkim Nasze zdjęcia, które zrobiliśmy sobie przed wyjazdem. Naiwnie myślałem, że sam siebie przekonam do tego, co mówiłem. Ona nie traciła nadziei. Każdej nocy próbowała się do Mnie zbliżyć. A Ja nie umiejąc Jej odmówić udawałem totalnie zalanego w trupa. Choć dobrze wiedziałem, że jeszcze parę minut i nie wytrzymam. Wstanę i wezmę Ją w ramiona by móc pocałować, o czym śniłem po nocach. A Ona jedynie szeptała mi do ucha, że jeśli nie dzisiaj to może jutro. Nie wie czy zdawał sobie sprawę z tego, że udaje. Wydaje mi się, że tak. Kobieta to najbardziej inteligentne stworzenia na ziemi. Nie da się Jej oszukać.

Przyszła więc ostatnia noc Naszego wyjazdu. Jak zwykle udawałem, że wypiłem tyle, by zapaść w głęboki sen. Inni również spali. Ale oni nie udawali. Naprawdę wypili tyle by przenieść się na słodkie pola zarządzane przez Morfeusza. Ona podeszła do mojego łóżka. I znów spróbowała, …ale tym razem wykorzystała Moją słabość. Odwzajemniłem Jej dotyk. Bardzo niepewnie i delikatnie. Ale na tyle by dać Jej sygnał, że nie jestem, aż tak zalany by spać. Położyła się obok Mnie i wtulił w Moje ramiona. Poczułem zapach Jej skóry, jeden z najsłodszych, jakie było mi dane poznać. Poczułem dotyk Jej włosy, delikatne łaskoczących moje policzki i Jej nieregularny oddech. Zaczęła Mnie całować. Odnalazłem w sobie na tyle siły by mimo wszystko się oprzeć. Nie odwzajemniłem pocałunków. Wyszeptałem jedynie, że bardzo mi przykro, ale nie mogę. Chcę być uczciwy wobec tamtej, gdyż jak mi się wtedy wydawało, kochałem Ją. (Idiota! Jak głupiś to teraz cierp –Hank). Ona słysząc te słowa rozpłakała się. Zaczęła Mnie przepraszać. Tłumaczyć, że Ona nigdy nie chciała wtrącić się w Nasz związek. Ale nie potrafiła odmówić sobie takiej szansy. Tak jak myślałem, spodobałem się Jej od samego początku i bardzo żałowała, gdy dowiedziała się, że jestem zajęty. Pocieszałem Ją, mówiąc, że przecież nic się nie stało. Bardzo długo rozmawialiśmy wtuleni w siebie nawzajem. Prawie każdy, kto był ze Mną na tym wyjeździe, znał tą opowieść. Wszyscy jakoś dowiedzieli się o tym, co się wtedy wydarzyło. Jedni podziwiali Mnie za samokontrolę, inny nabijali się, że nie wykorzystałem szansy, jaką przyniósł mi los. Sam wielokrotnie opowiadałem tą historię, oczywiście jedynie wtedy, kiedy byłem o to bardzo proszony. Natomiast nikt nigdy nie dowiedział się jak naprawdę skończyła się tamta, ostatnia noc w Bułgarii.

Przestaliśmy w pewnym momencie rozmawiać. Przytuliłem Ją mocniej do siebie. Ona odwzajemniła mój dotyk. Poczułem Jej ciepło i ten kobiecy zapach, który zniewala z nóg. Przybliżyłem swoje usta do Jej ust i….zaczęliśmy się całować. I wtedy wybuchły fajerwerki. Mimo, że noc była upalna, poczułem zimne dreszcze przeszywające całe moje ciało. Pragnąłem Jej tak bardzo jak nigdy żadnej innej kobiety. Czy już wspominałem o Jej ustach? Słodkich, które bez opamiętania pragnąłem ssać i smakować wciąż na nowo i na nowo. Tamte parę chwil wydawały się wiecznością, która minęła w ułamku sekundy. Nic więcej się nie liczyło. Tylko Ona i Ja. Chciałem by ta noc nigdy się nie skończyła. W myślach przeleciały mi te wszystkie stracone chwile. Te wszystkie dni, które mogliśmy wypełnić sobą nawzajem. Te wszystkie noce, które mogliśmy spędzić na poznawaniu siebie nawzajem. I ta straszna myśl, że jutro się rozstaniemy i możliwe, że już nigdy Jej nie ujrzę. W końcu zasnęliśmy. Obudziłem się gdzieś nad ranem i zacząłem płakać. Nie wiem czy z powodu tego, że mimo wszystko nie dochowałem wierności i złamałem przyrzeczone słowo czy właśnie z powodu tego, że jutro powróci szara beznadziejna rzeczywistość. Ale popatrzyłem za siebie i ujrzałem Ją. Śpiąca słodko, uśmiechająca się przez sen. I wszelkie złe myśli, problemy i zmartwienia odeszły w oka mgnieniu. Jedyne, czego pragnąłem to wtulić się w Jej ramiona i poczuć Jej ciepły oddech na szyi. Kolejny raz tej nocy zasnąłem. Kiedy się obudziłem nad ranem, leżałem w łóżku sam.

Ostatni raz z całą grupą poszliśmy na basen. Zastanawiałem się czy spróbować porozmawiać z Nią o tym, co się wydarzyło między Nami czy może po prostu podejść do Niej, chwycić Ją w ramiona i tak jak poprzedniej nocy namiętnie pocałować. Wybrałem najgorsze z możliwych rozwiązań. Stałem z boku i próbowałem udawać, że nic się nie wydarzyło. Nigdy tak nie róbcie. Miejcie odwagę działać. Trzeba pogodzić się ze swoimi czynami i przyjąć ich konsekwencje. Lepiej spróbować niż żałować, że niczego się nie zrobiło. W końcu wsiedliśmy w autobus i odjechaliśmy w kierunku domu. W Krakowie na parkingu wszyscy żegnaliśmy się ze sobą nawzajem. Na samym końcu i Ona podeszła do Mnie by się pożegnać. Przytuliłem Ją mocno i pocałowałem. W głębi duszy płakałem i wyłem z rozpaczy, że to tak naprawdę koniec. Nie chciałem Jej wypuścić ze swoich objęć. Ale musiałem to zrobić. Przez całą podróż myślałem tylko i wyłącznie o Niej. O tym, co by było gdyby…gdybym zdobył się na odwagę pierwszego dnia. A tak czekał Mnie powrót do domu i do dziewczyny, co, do której uczuć nie byłem już taki pewny. Wiedziałem również, że będę musiał się przyznać do tego, co się wydarzyło. Albo przynajmniej do części tych wydarzeń…tej części stawiającej Mnie w lepszym świetle.

Na długo w mojej pamięci i sercu została tamta bułgarska noc. Gdyby po powrocie wysłała, choć jednego sms-a, wskazującego, że Jej zależy. Albo, chociaż puściła sygnał, pokazując, że nadal o Mnie myśli, tak jak ja o Niej. Rzuciłbym wtedy wszystko w cholerę i pojechał do Krakowa. By przynajmniej przez chwilę móc być przy Niej. Ale nie napisała, ani nie zadzwoniła. A ja kolejny raz nie miałem odwagi zrobić pierwszego kroku. Wróciłem, więc do Przemyśla i czekałem na powrót Mojej dziewczyny. Godziny zamieniały się w dni, a dni w tygodnie. A ja wciąż czekałem nie będąc pewny tego, co mam z tym wszystkim począć…

Ciąg Dalszy Nastąpi

Dawid Przywalny
David Aames
Hank