czwartek, 12 listopada 2009

Je T'Aime...Moi Non Plus


We are deeply sorry for such a long break. We are coming right now…DJ spin that shit – Hank.


Powoli zbliżał się upragniony 29 sierpnia. W Przemyślu miała się pojawić już 28, ale późno w nocy. Zgodnie z obietnicą złożoną dwa miesiące wcześniej mieliśmy się spotkać jak tylko będzie ku temu możliwość. Niestety nie potoczyło się to tak jak planowałem. Już na dzień przed Jej oficjalnym przyjazdem straciłem z Nią kontakt. Abonent czasowo niedostępny. Podobnie następnego dnia i kolejnego…30 sierpnia sygnał był już normalny, ale nikt nie odbierał. Napisałem kilka sms-ów. Zero odpowiedzi. Przez cały czas przychodziły mi do głowy koszmarne wizje. Jakimś cudem dowiedziała się o tym, co stało się w Bułgarii i nie chce ze Mną rozmawiać…poznała kogoś innego i ma Mnie w dupie, a ja zmarnowałem całe wakacje…

31 sierpnia Janek organizował na pożegnanie wakacji imprezę u siebie w domu. Próbowałem kolejny raz dodzwonić się do Niej…i kolejny raz odezwał się metaliczny głos oznajmiający, że abonent jest poza zasięgiem. Napisałem sms-a, że wybieram się do Janka i będę tam na Nią czekał. Nie dostałem raportu. Poszedłem na imprezę. Każdy pytał się Mnie gdzie jest Ewa, bo podobno już wróciła i powinna już tu być. W pewnym momencie skończyły mi się zarówno pomysły jak i cierpliwość. Ukojenie odnalazłem w starym, dobrym dnie butelki. Totalnie najebany postanowiłem wrócić do domu. Ci, którzy wiedzą gdzie mieszkam zdają sobie sprawę, jaki to ogromny wysiłek dla naprutego. Gdzieś w okolicach mostu dostałem raport doręczenia. Włączyła telefon. Po dość długiej próbie komunikacji z moim telefonem udało mi się wykręcić numer. Abonent….Kurwa! Dostała mojego sms-a i wyłączyła telefon. Mam przejebane. Wróciłem do domu i walnąłem na wyro, Mamo.

Obudziłem się rano na mega kacu i ubrałem w garnitur, jako, że był to 1 września i trzeba było się pokazać w szkole. W klasie siedziałem jak na szpilkach, myśląc jedynie o tym by wyjść i móc jej poszukać. Po 45 minutach wychowawca skończył i wyszedłem przed szkołę. Wzrokiem szukałem jej pośród tłumu uczniów. W końcu ją zobaczyłem. Jej uśmiech zbił Mnie z tropu. Rzuciła mi się w ramiona. Czyżby o niczym nie wiedziała? Nie była na Mnie zła? Poszliśmy na kawę do La Costy. Pamiętam, że obsługiwał Nas Czarny, którego jeszcze wtedy nie znałem. Pamiętam też, że stał tam gdzieś z tyłu Obler. Jego też wtedy nie kojarzyłem. Gdyby wtedy opowiedział mi swoją historię, pokazał, jakie życie jest naprawdę. Pewnie bym nie posłuchał. Każdy musi sam przeżyć skopanie swojej dupy.

Długo rozmawialiśmy. Opowiadaliśmy sobie nawzajem historie z wakacji. Jej tłumaczeniem, dlaczego nie odbierała telefonu było to, że była zmęczona po długiej podróży. Spała całymi dniami. Podobno ojciec wyłączył telefon, bo nie chciał by jej przeszkadzano Przyniosłem ze sobą zdjęcia z Bułgarii. Oglądając je od razu zauważyła pewne rzeczy. „Spodobałeś się tej dziewczynie”. Nie pozostało Mi nic innego jak powiedzieć prawdę. Przynajmniej do tego momentu, o, którym wszyscy wiedzieli. Nie zrobiło to na Niej wrażenia. Jedynie się uśmiechnęła. Później słyszałem różne rzeczy na temat tego, co robiła w Londynie. Wtedy nie dawałem im wiary…dziś patrzę się na to pod zupełnie innym kątem.

Wydawało się, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku. I przez pewien czas tak było. Pamiętam, kiedy zaczęły się pierwsze problemy. 14 Października w Dzień Nauczyciela. Ze łzami w oczach powiedział mi, że nie możemy się już więcej spotykać. Jej ciotka, która uczy w Naszej szkole, doniosła o wszystkim rodzicom. A, że nie lubi Mnie ani Mojej matki, która również jest nauczycielką w tej samej szkole, rodzice zabronili jej się ze Mną spotykać. Do dziś jest to dla Mnie nie zrozumiała sytuacja. Jak można być takim pojebem? Postanowiliśmy się nie pokazywać na forum szkolnym i ukrywać Nasz związek. Spotykanie się potajemnie na końcu korytarza, w szatni czy w tysiącu innych dziwnych miejscach działało bardzo podniecająco. Do dziś lubię takie zabawy w chowanego ;)

Po pewnym czasie sytuacja wróciła do normy. Zacząłem nawet przychodzić do Niej do domu. Nie było mowy o tym by to Ona przyszła do Mnie. Nienawidziłem tych odwiedzin. Wzrok jej matki docierał do szpiku w Moich kościach. Siedzieliśmy w jej pokoju i oglądaliśmy telewizor lub po prostu rozmawialiśmy. Co jakiś czas odbywała się kontrolna wizyta pod pretekstem „Czy nie chcecie czegoś do jedzenia, picia itp.”. Jej matka nigdy nie pukała i zawsze wchodziła szybkim krokiem, otwierając nagle drzwi. Wychodzą zostawiała je za każdym razem otwarte na cała oścież. Raz nakryła Nas na niewinnych zabawach w stylu „mam rękę w Twoich majtkach”. Jej mina mówiła wszystko. Za karę nie mogła się ze Mną widzieć przez dwa tygodnie, nie mówiąc już o moralizatorskich gadkach. (Typowy przykład skrajnego O.Z.N – Hank). Jej ojciec była naprawdę porządnym gościem. Myślę, że dogadałbym się z Nim w wielu życiowych kwestiach. Szkoda tylko, że to nie On nosił w tym domu spodnie.

I tak trwał Nasz związek mimo przeszkód napotykanych, co krok. I z każdym dniem coraz bardziej zatracałem się w nim. Przyszedł koniec roku, a Ja organizowałem sylwestra. Pojawiło się paru Moich znajomych i dzięki paru kłamstwom i zmyślaniu przyszła też i Ona. Wiele osób bardzo miło wspomina tego sylwestra. Ja również. Gdzieś po 23 zabrałem Ją razem z winem, serem pleśniowym i winogronami do sypialni. Jedliśmy i popijaliśmy te pyszności. Zaczęliśmy się całować i przytulać. Zaproponowała mi byśmy właśnie teraz zrobili „To”. I o dziwo odmówiłem. Nie wiem…nie chciałem by to tak wyglądało. Wolałem by było to jakieś bardziej romantyczne, przy kolacji, świecach. Bałem się też, że ktoś może w każdej chwili wejść. (Czy mówiłem Ci już, jakim głupim kutasem jesteś? – Hank). Obraziła się na Mnie. Myślała, że to Ona jest powodem mojej odmowy. Dopiero po północy zdołałem wytłumaczyć Jej, że tak nie jest. Jednak wylądowaliśmy w łóżku. Choć nie uprawialiśmy seksu. Wtedy też poznałem jej pierwsze opory. Nie lubiła zabaw oralnych. Jak można tego nie kochać? Wiele takich „zabaw” musiało minąć by pozwoliła mi wyruszyć w kierunku południowych krain.

Podczas tego sylwestra można było bardzo dobrze zauważyć różnicę między Naszymi rodzicami. Kiedy Moi rodzice wrócili z imprezy, Ojciec znalazł kolczyk w sypialni. Zapytał się Moich znajomych czyj on jest. Kiedy powiedziano mu, że należy do Mojej dziewczyny i żeby lepiej Nam nie przeszkadzać, bo właśnie zabawiamy się w Moim pokoju, zaśmiał się jedynie i poszedł spać. Myślę, że Jej matka w takiej sytuacji zaczęłaby już dzwonić na policję.

Mijały kolejne miesiące, a Nasz związek się umacniał. Wielokrotnie przydarzały się Nam sytuację, w, których mogliśmy pójść do łóżka. Lecz ja za każdym razem odmawiałem. Za to do perfekcji doprowadziliśmy swoje około-łożkowe zabawy. Muszę jej to przyznać. Miała piękne stópki, z, którymi potrafiła wyczyniać cuda, doprowadzając Mnie do szału.

I pewnego razu złamałem się. Nie potrafiłem jej odmówić. Uprawialiśmy seks. Nie było to tym, o czym myślałem. Może każdy pierwszy raz tak wygląda? Może to przez Nią? Może to Ja? Nigdy już się tego nie dowiem. Pierwszy raz jest tylko raz. Kolejne Nasze razy też nie zachwycały. Bardzo zawiodłem się, co do tej całej instytucji zwanej „seksem”. Nie było w tym magii, namiętności. Był jakiś takich grzeszny. Pod kołdrą, po ciemku, pełen wstydu. Brak było cieszenia się swoimi ciałami i odkrywania zakamarków seksualnej cielesności. O wiele bardziej lubiłem te Nasze około-łożkowe zabawy. Seks Mnie rozczarował. Teraz, kiedy już próbowałem tego z innymi kobietami, wiem, że to była Jej wina. Moja? A może Nasza? Oczywiście zdarzały się lepsze momenty. Ale nie warto o tym nawet pisać. To nic w porównaniu z tym, czego doświadczyłem z innymi kobietami…

Miłość pod względem chemicznym trwa podobno rok, czasami półtora roku. Tak było i w tym przypadku. Po tym czasie zaczęły się problemy między Nami. Pamiętam pierwszą poważną kłótnię. Jak to zwykle bywa z poważnymi kłótniami, rozeszło się o zwykłą pierdołe. Niestety z Mojej winy. Wybraliśmy się na urodziny do Magdy (Tej od grzybobrania – Hank). Mam bzika na punkcie kobiecych nóg. Poprosiłem ją by przyszła w sukience/spódnicy. Pojawiła się w spodniach. I to zepsuło Mój humor. Bzdura, wiem. Ale czasami facet też zachowuje się jak kobieta. Wielka zadyma, która rozwaliła praktycznie całą imprezę. I z czasem było coraz gorzej. Kłóciliśmy się prawie na każdym kroku. Z Mojej czy Jej winy. Jednym z gorszych był kolejny sylwester. Ten u Pileckiego. To stąd wzięło się, że najebany walę głową w ścianę. Ale najgorsze było przed Nami.

Zbliżała się matura. Ona siedziała cały czas w domu, ostro kując. Nie miała czasu się ze Mną spotkać nawet na weekendach. Ja jak to mam w zwyczaju totalnie to olewałem. Nie uczyłem się, piłem i imprezowałem. Pewnego razu poszedłem z Maliną i Benym do parku na „Wino” tudzież „Komandosa”. I poznałem Ją. Piękną, kruczo czarną, z mocnym makijażem, małą ghotkę. Od pierwszej chwili wiedziałem, że mam ogromną ochotę na Sarnę. Tak bardzo brakowało mi ciepła, dotyku i zapachu kobiety. Z parku przenieśliśmy się pod most. Wypiliśmy, co mieliśmy wypić. Reszta poszła, a myśmy zostali. Pociągnęła Mnie za mój medalion i swoim słodkim głosem zapytała „A co Ty tutaj masz?”, po czym wbiła się w Moje usta. Spędziliśmy wieczność pod tym mostem. Miała podniecająco przykrótką spódnice i drżała za każdym razem, kiedy Moje dłonie wędrowały pod nią. Co chwilę szeptała mi do ucha, jaki to jestem zajebiście przystojny i jak mimo starań nie może mi się oprzeć. Zostawiła mi chyba z tysiąc malinek, tłumacząc się, że jest małym wampirkiem i łaknie krwi. Zgrzeszyłem po raz drugi. Ale tym razem z premedytacją. Z całą odpowiedzialnością i z przyjemnością, jaką można z tego czerpać. Kolejne dni jedynie utwierdziły Mnie w przekonaniu, że nie mam, co żałować.


29 marca 2007 roku w nieistniejącym już kinie „Kosmos”, (Kochałem to kino. To tam oglądałem swój pierwszy film „Króla Lwa” – David Aames) odbyła się premiera filmu „Z Dymem…”, którego byłem współtwórcą. Mimo usilnych próśb, Moja dziewczyna nie pojawiła się. Wiedziała, że jest to bardzo ważne wydarzenie w Moim życiu. Możliwe, że nawet najważniejsze. Tłumaczyła się tym, że premiera jest w czwartek, a Ona w piątek ma niemiecki, z którego może zostać zapytana. Pierdolenie bzdur! Gdybym to ja był na Jej miejscu, przyszedłbym choćbym jutro miał nawet i samą maturę. Jej strata. Za to ku Mojemu zaskoczeniu przyszła do kina Sarna. Siedziała tylko jeden rząd ode Mnie. Słyszałem jej śmiech i widziałem jej łzy, które spływały jej po policzkach podczas oglądania „Anioła Stróża” (Nowelkę, w, której występowała Twoja dziewczyna. Jakie to chore. Podoba mi się to!- Hank). Pamiętam, że pisząc scenariusz do tej nowelki, a później kręcąc ją myślałem sobie, że będę czuł się dumny i spełniony, jeśli chodź jedna osoba zacznie płakać. Nigdy bym nie pomyślał, że życie zaskoczy Mnie właśnie w taki sposób.

Minął marzec, kwiecień i rozpoczął się maj. Przez ten czas ani razu, poza kilkoma minutami na przerwach nie widziałem się z ?Moją? dziewczyną. Za to, co jakiś czas widywałem się z Sarną. W parku, pod mostem, na rynku, gdziekolwiek…Można było to już nazwać romansem. Podobało mi się to. Miałem to, czego pragnąłem, a Sarna też nie narzekała. Była szczęśliwa. Też miała pisać maturę w maju. Olewała to na równi ze Mną. Chodź czasami musiałem ją pocieszać. To mi wychodziło najlepiej. Matura zaczynała się zaraz po długim weekendzie majowym. Pamiętam jak kiedyś wyobrażałem sobie te parę dni przed. Napiję się, pójdę na imprezę, będę uprawiał seks. Wszystko byle się wyluzować przed tym gównem. Miałem nadzieję, że zrobię to wszystko ze swoją dziewczyną. Nie było o tym mowy. Nawet na 24 godziny przed, ona siedziała z nosem w książkach. Więc byłem zmuszony wyruszyć samotnie w miasto. Choć może nie tak do końca samotnie…

PS. Pewnie zauważyliście, że ten tekst pisany jest w dużej mierze w stylu Hanka. Zaczyna On już przejmować nade mną całkowitą kontrolę…

Dawid Przywalny

P.S. I nie mów, że Ci się to nie podoba hujku :]
Hank

Ciąg Dalszy Nastąpi

Dawid Przywalny
Hank
David Aames