czwartek, 18 grudnia 2008

Witaj w Moim śnie...

"Kurwa”?
Czy to wszystko, co masz do powiedzenia? Inteligencji i błyskotliwości odmówić Ci nie mogę. Ale czy tylko na tyle Cię stać? Na proste stwierdzenie, że życie jest do dupy, Bóg nas wszystkich nienawidzi i nic nas już szczęśliwego nie czeka? W takim razie z ogromną satysfakcją chcę Ci powiedzieć, że jesteś w ogromnym błędzie. Życie wcale nie musi być takim, jakim go opisujesz. Wszystko leży w Twoich rękach i to od Ciebie zależy, w, która stronę nim pokierujesz. Życie może wyglądać tak jak Ty to widzisz, ale wcale nie musi. Butelka Jacka na dzień dobry, przygodny seks wieczorem i papieros na dobranoc…tak właśnie chcesz spędzić resztę swoich dni? Również Twój styl mnie nie zachwyca. Garść przekleństw, szczypta cynizmu i pospolitego chamstwa, parę wartościowych słów wrzuconych między bełkot pijaka. Obudź się! Wcale nie jesteś oryginalny. Już wielu przed Tobą pisało w podobnym tonie. Wystarczy, że sięgniesz po pierwszą lepszą książkę Charlesa Bukowskiego. Ach, zapomniałem…Ty nie czytasz niczego poza tym, co sam napiszesz. Chyba czas na małą polemikę. Więc pozwól, że opowiem Ci coś. Coś szczerego, tak z głębi serca. Opowiem Ci, jakie naprawdę jest to Nasze życie…

Wierzysz w karmę? Bo ja tak. Uważam, że każda myśl, każdy nasz uczynek powróci do Nas ze zwielokrotnioną mocą. Jeśli jesteś dobry dla innych ludzi, jeśli starasz się uśmiechać, to w końcu ktoś uśmiechnie się do Ciebie. To działa też w drugą stronę. Jeśli grzeszy i to grzeszysz z pełną świadomością, te złe uczynki do Ciebie wrócą. Tylko różnica polegać będzie na tym, że to Ty będziesz ich ofiarą. Trzeba być wytrwałym i czekać. Może to właśnie na tym polega problem. Ludzie nie są cierpliwi. Zrażają się i wpadają w tą ciemną otchłań. Otchłań, z,której bardzo ciężko się wygrzebać. Spotkało Mnie wiele przykrości w życiu. O niektórych przychodzi mi opowiadać z drążącym głosem gdyż pewne rany nigdy do końca się nie zabliźnią. I nigdy nie będzie się w stanie o nich w pełni zapomnieć. Ale czy warto je rozdrapywać. Wciąż na nowo i na nowo. To do niczego nie prowadzi. Przynajmniej do niczego dobrego. Staram się wstawać każdego dnia i otaczać się pozytywnymi myślami. Przypominać sobie te chwile w moim życiu, które pragnąłbym, aby trwały wiecznie. A takich chwil było naprawdę wiele. Wystarczy, że wymienię kilka z nich, dla których już w tym momencie, wiem że warto było czekać, warto było się starać. Warto było żyć.

Premiery moich filmów w kinie. A właściwie filmów moich i dwóch moich przyjaciół. Światła gasną, ludzie wstrzymują oddech i oto na ekranie pojawia się nazwa „Vanilla Film Group”, a z głośników dobiega delikatny dźwięk Sigur Ros. No i obcy ludzie, którzy po projekcji podchodzą i gratulują Ci. I już wiesz, że przez te wszystkie miesiące trudziłeś i męczyłeś się właśnie po to by oni mogli przez chwilkę zapomnieć o swoich problemach. By mogli zagłębić się w ten cudownym filmowy świat, którego horyzonty przed nimi rozpościerasz. Czy dla takich momentów nie warto znosić trudów codzienności? Albo inny przykład, który bardziej powinien dać Ci do myślenia. Wschód słońca obserwowany w towarzystwie najwspanialszej kobiety, jaką w życiu mogłeś poznać. Bo nigdy nie wiesz, kiedy będzie Ci dane dotknąć prawdziwego szczęścia. A uwierz mi, taka możliwość przychodzi zawsze wtedy, kiedy jej najmniej oczekujesz. Po prostu zjawia się uśmiechnięta i zostaje z Tobą do samego rana.

Nie tylko chwile i wspomnienia sprawiają, że życie nie jest otchłanią bez dna. Ludzie. Ludzie, dla których warto każdego dnia budzić się i wychodzić z domu. Szczery uśmiech jednego z nich wart jest tysiąca słów. Na niewielu takich trafisz w swoim życiu. Ale tym bardziej warto ich nieustannie szukać i trzymać przy sobie. Ja muszę przyznać, miałem ogromne szczęście w życiu i taka osobę spotkałem na samym jego początku. Wiem, że, jeśli wszyscy inni mnie zawiodą, jeśli sam siebie zawiodę i spotkam się z murem nie do obejścia zawsze będę mógł wrócić. Wrócić do domu i do mojego kochanego Ojca. Człowieka, którego podziwiam, szanuje i tak po prostu w świecie kocham. Jego słowa zawsze wydawały, mi się życiową mądrością i staram się postępować tak jak mi radzi. I jestem cholernie dumny z tego, że to ja jestem tym, który sprawił, że moi rodzice są razem. Jedna moja rada dla was wszystkich. Jeśli spotkacie kiedyś takie osoby na ścieżkach swojego żywota, nie dajcie im odejść. Poruszcie niebo i ziemie, ale nie pozwólcie sobie na stracenie kontaktu z Nimi. Niektórych nie da się niczym zastąpić.

Nawet złe rzeczy potrafią się nagle odmienić. To, co wydawało się na zawsze stracone, wraca. Miałem, kiedyś najlepszego przyjaciela. Pokłóciliśmy się. Tak bardzo. Nie mówię, że byłem całkowicie niewinny. Ale…
Przez lata nie odzywaliśmy się do siebie mimo, że przechodziliśmy codziennie tym samym korytarzem. Wydawało mi się, że to już na zawsze stracone. I pewnego pięknego dnia, kiedy się tego najmniej spodziewałem, rozległ się dzwonek do mych drzwi. Wyjaśniliśmy sobie wiele rzeczy. Pogodziliśmy się. I od tamtej chwili znów mogę mówić ze mam przyjaciela. I dobrze, bo już się bałem, komu zaproponuję by był moim drużbą na ślubie. Jeśli kiedyś w ogóle do niego dojdzie. A mam nadzieje, że tak się stanie.

Z jednym muszę się z Tobą zgodzić. LOL-e i ROTFL-e doprowadzą do upadku naszej komunikatywności. Ale nie uważam, że internet jest takim ogromnym zagrożeniem i że jest wykorzystywany tylko do oglądania filmów pornograficznych. Wydaje mi się, że daje nam unikatową możliwość do kontaktu z ludźmi, z którymi w żaden inny sposób nie moglibyśmy się skontaktować. I korzystamy z tej możliwości w lepszy lub gorszy sposób. Przyznam, że nie lubię korzystać z komunikatorów takich, jak gadu-gadu czy nawet rozmawiać przez telefon. Kiedy muszę załatwić jakąś ważną sprawę przez telefon i to jeszcze z człowiekiem, którego nigdy nie widziałem i pewnie nigdy zobaczę, dostaje drgawek. Nic nie zastąpi rozmowy w cztery oczy z ludźmi. Gest, wzrok czy uczucie wymalowane na twarzy potrafi powiedzieć nam więcej niż słowa. Ale w dzisiejszych czasach, niestety ludziom brakuje czasu na szczere rozmowy twarzą w twarz. Nie pochwalam tego, ale właśnie internet w takim momencie daje nam jedyną możliwość kontaktu. No i powiedz mi gdzie byś obejrzał „Jules et Jim”, gdyby nie ten internet, który tak krytykujesz?

A na zakończenie słowa mojego bardzo dobrego kolegi, które wydaje mi się, że idealnie podsumują całą tą polemikę – „Czekać i nie tracić nadziei.”


PS.
Niech Ci się nie wydaje, że pozwolę Ci zdominować ten blog. Będziemy się nim dzielić. Tak jak wszystkim w Naszym życiu…

David Aames

8 komentarzy:

  1. Całe szczęście że pojawił się dr Jekyll bo myślałem już że mr Hyde skutecznie zrazi mnie do tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po raz kolejny sprawdza się zasada, że kontrowersja przykuwa uwagę. Pierwsza notka nazbierała 10 komentarzy bodajże jednego dnia. Ta ledwo jeden (z moim będą 2). No ale może to wynikać z tego, że tamta miała charakter inauguracyjny.
    Internet zuboża wypowiedzi, zatem ograniczę się do wyrażenia mojej radości z faktu, że jednak nie utonąłeś w hedonizmie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie jest kurwa ten nowy post?

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa...Nie ma. Krasnoludki przyszły i zabrały, a później na bazarze u ruskich pewnie sprzedały...

    Hank

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba się za dużo Twin Pekas naoglądałeś, hehe

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałeś "Wilka stepowego"?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie. Pierwszy raz słyszę...ale nadrobię zaległości

    OdpowiedzUsuń